data:post.title

Moja włosowa historia

środa, 6 kwietnia 2016 5 komentarzy

...czyli kilka słów o pielęgnacji włosów


Odkąd pamiętam zawsze chciałam mieć długie włosy. Jako dziecko zazdrościłam innym dziewczynkom którym mamy plotły warkocze sięgające do pasa. Niestety, mi zamiast tego było dane zobaczyć się we fryzurze na tzw. grzybka. Cóż, przynajmniej teraz wiem, że krótkie włosy nie są dla mnie ;) Pan który zafundował mi taką fryzurę również się szybko zorientował - był to jedyny raz kiedy rozpłakałam się na fotelu u fryzjera. Dziś pewnie jakoś bym sobie z tym poradziła, ale dla dziesięciolatki to wydarzenie było życiowym dramatem ;) Nie mam niestety na dysku zdjęć z tamtego okresu, ale uwierzcie, jeżeli mylą Was z chłopcem to naprawdę nie może być dobrze...

Włosowe eksperymenty


Będąc w podstawówce, z racji swojego wieku, nie eksperymentowałam z włosami. Miałam krótkie lub półdługie, lekko cieniowane włosy. Zawsze były cienkie, ale za to bardzo gęste i w miarę lśniące, a jednym eksperymentem było farbowanie końcówek czerwoną bibułą. Niestety, nadszedł czas gimnazjum a wraz z nim chęć dokonania zmian w swoim wyglądzie. Postanowiłam wykonać bardzo modny w tamtym czasie balejaż w odcieniach blondu. Dobrze, że miałam na tyle oleju w głowie aby zrobić to u fryzjera a nie chałupniczo w domu... Blond na tyle przypadł mi do gustu, że z kilku pasemek nagle stałam się rasową blondynką. Na blond farbowałam się aż do trzeciej klasy liceum. 
Włosy prezentowały się w tamtym okresie następująco: 

Tak jak napisałam wyżej, włosy były gęste, niestety przez nieodpowiednie cięcie nie było to tak widoczne. W tamtym okresie mocno cieniowałam włosy (również degażówkami!) co sprawiało, że końcówki były postrzępione a całokształt nie dawał tzw. efektu "wow". W dodatku namiętnie prostowałam (z natury proste jak druty!) włosy przez co po jakimś czasie nie mogłam wyjść z domu bez użycia prostownicy - bez wygładzenia ciepłem wyglądały bardzo kiepsko. Nie wiedziałam wtedy czym jest olejowanie i jakich kosmetyków powinnam używać, dlatego też byłam przekonana, że o jakości odżywki świadczy jej cena. W mojej kosmetyczce gościły głównie profesjonalne produkty które nie dawały jednak takiego efektu jak bym chciała. Od ciągłego prostowania końcówki kruszyły się na potęgę, dlatego też przez kilka lat nosiłam praktycznie tą samą długość włosów. 

Pod koniec liceum zdecydowałam o zmianie koloru na brąz. Przestałam się sobie podobać w blondzie, a w dodatku byłam przekonana, że brązowe włosy będą łatwiejsze w pielęgnacji i wreszcie uda mi się je zapuścić do pożądanej długości. Zmiana była dla mnie ogromnym szokiem i do dziś pamiętam jak szorowałam włosy szamponem przeciwłupieżowym żeby znów je rozjaśnić. Długo nie mogłam dojść do tego w jakim kolorze jest mi najlepiej i dlatego też dużo eksperymentowałam. Byłam szatynką, rudą, miałam też czarne włosy. To wszystko miało miejsce pod koniec liceum oraz w czasie studiów. 

Niestety, przez częste zmiany koloru włosy były osłabione i nadal się łamały. Co prawda dzięki zaprzestaniu cieniowania udało mi się je trochę zapuścić, ale to nadal nie było to. W pewnym momencie natrafiłam w internecie na fora na których udzielały się dziewczyny zakręcone na punkcie pielęgnacji włosów, w tym słynna już teraz blogerka Anwen (<-- link) Postanowiłam, że wrócę do natury i spróbuję opisywanymi w internecie metodami uzyskać ładne i zdrowe włosy. Kiedy zaczynałam, moje włosy prezentowały się następująco: 

Powrót do natury


Włosy u nasady nie były farbowane ani prostowane dzięki czemu były znacznie bardziej zdrowe niż na samej długości. W tamtym momencie zaczęłam przygodę z olejowaniem, naturalnymi odżywkami, suplementami i tym wszystkim co tak zajmowało włosomaniaczki. Odpowiednia pielęgnacja pozwoliła mi uzyskać całkiem niezłe efekty, a wytrwałość w niefarbowaniu wrócić do naturalnego koloru. Poniższe zdjęcie przedstawia włosy w moim naturalnym kolorze, ułożone na papiloty, bez użycia ciepła. Na końcówkach niewielkie pozostałości po wcześniejszych koloryzacjach.
W tamtym czasie wyjątkowo uparłam się na to aby moje włosy były długie, zdrowe i lśniące. Nie używałam prostownicy, ciągle je olejowałam i wyszukiwałam kolejnych informacji dotyczących najlepszych metod pielęgnacji włosów. Niestety, rezultaty nie przyszły od razu, bywały dni, że włosy wyglądały bardzo kiepsko. Eksperymentowałam, szukałam najlepszych dla siebie kosmetyków. Na ostatnim zdjęciu widać jak bardzo wciąż kruszyły mi się końce pomimo ciągłego nawilżania i olejowania. 
Czas mijał, ja cały czas przykładałam się do pielęgnacji, zmieniłam też parę nawyków m.in. zaczęłam spać w luźno upiętych włosach oraz regularnie podcinać włosy "na prosto", bez jakiegokolwiek cieniowania. Porzuciłam też tradycyjne farby na rzecz henny Khadi. Włosy wyglądały następująco: 
henna khadi, khadi orzechowy brąz, włosy
Zdjęcie zrobione od razu po farbowaniu henną Khadi orzechowy brąz oraz po podcięciu końcówek 

Włosy jakiś rok (?) później, regularnie podcinane oraz farbowane henną Khadi orzechowy brąz

Wypadanie włosów 


Byłam już naprawdę zadowolona z efektów i miałam nadzieję, że będzie coraz lepiej. Niestety, nagle włosy zaczęły wypadać garściami. Sama nie zdawałam sobie sprawy z tego ile włosów straciłam, jednak porównując poniższe dwa zdjęcia nie trudno zauważyć znaczącej różnicy...
Zdjęcie po lewej to okres liceum, zaś zdjęcie po prawej to druga połowa studiów, czas kiedy włosy wypadały najbardziej (ale jednocześnie odrastały - spójrzcie na krótkie włosy na samym czubku głowy).

















           
Włosy wypadały znacznie, ale nie na tyle abym szukała pomocy u lekarza. Do tego widziałam, że odrastają, więc myślałam, że to przejściowy problem. Morfologię miałam całkowicie w normie, nie odczuwałam też żadnych dolegliwości związanych ze zdrowiem. Walczyłam domowymi metodami, olejowałam, brałam suplementy, wcierałam Seboradin i Jantar. To wszystko pomagało, ale nie na tyle aby całkowicie zlikwidować problem. Teraz myślę, że to była dopiero zapowiedź kłopotów ponieważ już pod koniec studiów włosy zaczęły wypadać garściami. Myjąc je myślałam, że za kilka dni wyłysieję. Do tego zaobserwowałam u siebie dolegliwości zdrowotne które od razu uznałam za przyczynę wypadania włosów. Wiedziałam, że w tym przypadku nie poradzę sobie sama i muszę szukać porady u specjalisty. Lekarka pomogła mi zwalczyć jedną z dolegliwości, niestety nie potrafiła znaleźć przyczyny wypadania włosów. Byłam zdesperowana ponieważ czułam się nieco lepiej a włosy wypadały nadal... Miałam to szczęście, że trafiłam na mój ratunek czyli najlepszą na świecie Panią Martę Klowan prowadzącą bloga kokardka mysi (<-- link) oraz salon fryzjerski o tej samej nazwie. Pani Marta po krótkim badaniu powiedziała mi jakie badania muszę wykonać i zapewniła, że będzie to jedna z trzech wymienionych przez nią rzeczy. Powiem tylko, że nie pomyliła się ani trochę :) Zrobiłam zalecone przez nią badania, z wynikami poszłam do lekarki, otrzymałam odpowiednie leki i po jakimś czasie zanotowałam znaczącą poprawę. Włosy nadal wypadały, ale nie w takich ilościach jak dotychczas. Byłam spokojniejsza, czułam, że mam to pod kontrolą i obiecałam sobie, że wybiorę się do Kokardki Mysi na dłuższą konsultację od razu po obronie pracy magisterskiej.

Usystematyzowana pielęgnacja włosów


Kiedy udało mi się całkowicie wyleczyć wybrałam się na konsultację do Pani Marty Klowan z Kokardki. Uświadomiła mi jakie błędy pielęgnacyjne popełniałam i co powinnam poprawić, rozpisała także całą pielęgnację. Po niecałym roku używania kosmetyków przepisanych przez Panią Martę zanotowałam ogromną poprawę. Włosy nie wypadają teraz praktycznie w ogóle, nie odczuwam żadnego swędzenia czy ściągnięcia skóry, widzę także, że włosy szybciej rosną. Obecnie jestem po kolejnej konsultacji i po krótkim badaniu dostałam informację, że stan skóry jest bardzo dobry (sama zresztą też to zauważam). Walczę teraz z nadmiernym przetłuszczaniem się włosów, moim celem jest możliwość mycia ich co dwa dni, a nie jak do tej pory codziennie. Pani Marta wyjątkowo zna się na kosmetykach i ich składach, bardzo podoba mi się również to, że zalecane przez nią specyfiki są tanie, chociaż czasem trudno dostępne. Uświadomiła mi także, że włosy należy porządnie oczyszczać, a używanie ciągle delikatnych szamponów bez odpowiedniego ich oczyszczania silniejszymi środkami nie prowadzi do niczego dobrego. Pogodziłam się także z tym, że moje włosy nigdy nie będą idealne. Mogą być gęste, ale nigdy nie będą grube i być może nigdy nie osiągną takiej długości o jakiej kiedyś marzyłam. Rozumiem także, że mają lepsze i gorsze dni ;) i żeby wyglądały dobrze trzeba się również trochę postarać. Nie wariuję na ich punkcie, daję im odpocząć i nie przesadzam z ilością stosowanych kosmetyków.
henna khadi ciemny brąz, włosy, hennowanie włosów, khadi, henna, ciemny brąz
Włosy farbowane henną Khadi ciemny brąz, podkręcone prostownicą. Więcej zdjęć znajdziecie w tym poście ze stylizacją z czarnym futerkiem (<-- link).

Podstawy pielęgnacji włosów 


1. Zawsze śpię w luźno spiętych na czubku głowy włosach. Spinam je za pomocą plastikowej klamry bez ząbków. Nie związuję ich również gumką ponieważ są na tyle delikatne, że szybko by się łamały. Dzięki temu włosy nie niszczą się podczas snu.

2. Ograniczam użycie prostownicy oraz lokówki. Ponieważ włosy myję rano muszę je codziennie suszyć ale robię to za pomocą odpowiedniej suszarki (patrz punkt następny). Nie prostuję ani nie kręcę ich jednak codziennie, po prostu delikatnie modeluję (albo i nie) przy suszeniu. Nie używam na co dzień lakierów, żelów czy pianek.

3. Według mnie odpowiednia suszarka ma ogromne znaczenie przy właściwej pielęgnacji. Jeżeli często suszymy włosy to warto zakupić suszarkę o dużej mocy. Ja posiadam Remingtona o maksymalnej mocy 2400 W i jestem z niej bardzo zadowolona. Warto także aby suszarka miała opcję regulacji temperatury.

4. Regularne podcinanie włosów. Uważam, że cienkich włosów nie powinno się mocno cieniować (ja swoich nie cieniuję w ogóle), jednak pewnie wszystko zależy od preferencji danej osoby. Z całą pewnością jednak nie wolno używać degażówek które szarpią końcówki co prowadzi do ich rozdwajania.

5. Olejowanie. Uważam, że odpowiednio dobrane oleje potrafią czynić cuda.

6. Usystematyzowana, indywidualnie dobrana pielęgnacja. Uważam, że zmiana używanych kosmetyków potrafi naprawdę wiele zdziałać.



Nieźle się rozpisałam ;) W następnym poście o tematyce włosowej pokażę Wam moje ulubione kosmetyki do włosów. Do następnego!





5 komentarzy

  1. Też przechodziłam przez różne kolory włosów, a teraz doszłam do wniosku, że zapuszczam naturalny kolor. Dzięki temu moje włosy odżyły

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja uwielbiam długie włosy, i w takich najlepiej się czuję, nawet ostatnio skróciłam je sporo dla poprawy ich kondycji to już nie było to.A włosy mam dość trudne,puszące się, ale odpowiednia pielęgnacja i jakoś je ogarniam! Też miałam przez swoje życie różne kolory i długości. Teraz mam najbardziej zbliżone do naturalnych!

    OdpowiedzUsuń
  3. Włosy piękne! podoba mi się ten orzechowy brąz :) muszę w sklepie poszukać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No no, bardzo konkretny wpis! Takie lubię najbardziej, można się dużo dowiedzieć :) jeśli byłabyś zainteresowana wymianą postów gościnnych, to zapraszam do przejrzenia mojego bloga -również włosowo ;) www.bellalicious.pl

    OdpowiedzUsuń